Klasa Disco Polo na Podlasiu!
================================
2020 NIE OSZCZĘDZA NIKOGO
Pożary w Australii, zamieszki w Stanach, rozboje we Francji, a w Polsce?
W Polsce to dopiero! Od września na Podlasiu klasa o profilu Disco Polo! Świat stanął na głowie, a to dopiero lipiec, do końca roku jeszcze ponad 5 miesięcy. Jak żyć, Panie premierze, jak żyć?
Problemów świata nie rozwiążemy, dlatego dzisiaj pogadamy o liceum, które wychowa nowe gwiazdy Disco Polo w małym miasteczku na Podlasiu i dlaczego go nie taki głupi pomysł. Zapraszam!
Gdyby dyrektor znanej instytucji finansowej założył liceum ekonomiczne i swoim nazwiskiem gwarantował nową edukację i miejsca pracy świat miałby u stop, a Wykop już na pewno. Tego jednak nie ma, jest za to zażenowanie, bo milioner w branży muzycznej, chce uczyć młodzież z Podlasia jak zarabiać na muzyce.
PROBLEM W TYM, ŻE TA MUZYKA TO DISCO POLO
==================================
Liceum w Michałowie oprócz normalnej podstawy programowej uczyć będzie jeszcze tego, jak jak zostać artystą Disco Polo. Przewodzić tej inicjatywie ma Marcin Miller, szef grupy „Boys” znany m.in z piosenki pt. „Jesteś szalona”. Cała klasa została stworzona we współpracy z wytwórnią muzyczną Green Star, do której należy m.in zespól Akcent(ten od Zenka), Boys czy Milano. Pomysł ma być odpowiedzią na potrzeby rynku i ułatwić wejście do branży Disco Polo, w której od lat są ogromne pieniądze. O szkole która jeszcze nie tak dawno miała być zamknięta dziś mówią wszystkie media, minister edukacji wspiera ten pomysł, a internet… internet robi sobie bekę.
Dla opinii publicznej taka klasa to wstyd i obraza dla polskiego systemu edukacji.
Przykładowy komentarz, jeden z wielu w ostatnim znalezisku z głównej na ten temat
a co tu jest do studiowania? Przecież to prostacka muzyka, trzeba wpaść na dobrą melodię i tyle trudności w tym.
Podobnych opinii jest pełno, przeważa niesmak, że ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł. Jak mówią internauci, disco polo „to nie muzyka, tam nie ma talentu”. Czytając takie opinie można nawet założyć, że dzisiaj Disco Polo nie lubi nikt, nikt go ni słucha, nikt nie zna, no chyba… że jest się na weselu bo wtedy nawet miłośnicy progresywnego rocka dziwnym trafem słowa piosenek znają. Przypadek? Nie sądzę.
PRZYZNAM SZCZERZE, NIE BYŁEM DOBRYM MUZYKIEM
==============================================
Swoją karierę muzyczną zakończyłem po nieudanym zaśpiewaniu „kundel bury” w trzeciej klasie szkoły podstawowej, ale jako osoba dorosła poznałem od kulis wiele zespołów brylujących w mediach . W projektach zagranicznych branży kreatywnej często naszą grupą docelową była lokalna Polonia w Niemczech czy Anglii, więc wielokrotnie ściągaliśmy gwiazdy polskiej muzyki, również te z disco polo.
Co ciekawe, te od Disco Polo miały zwykle większe stawki za występ, ale też przyciągały dużo więcej ludzi, co dla nas organizatorów było najważniejsze. Obserwując to przez długie lata i porównując do sytuacji w Polsce widziałem, że u naszych rodaków mieszkających za granicą nie ma czegoś takiego jak wstyd czy poczucie kiczu jeżeli chodzi o rozrywkę. Jest za to radość, że po zapierniczu na zmywaku mogą napić się piwka, poskakać i obejrzeć polskiego artystę.
Przeciętny Polak za granicą do wyluzowania nie potrzebuje zawsze wytrawnego wina i rozmowy o filozofii tylko raczej odmóżdżenia, a na to disco polo naszym zdaniem było wtedy najlepsze. W Polsce na imprezie przy disco polo też umiemy się fajnie bawić niezależnie od statusu czy wykształcenia. Do momentu, gdy trzeba o tym mówić.
NIBY WYKLĘTA, A „KAŻDY” SŁUCHA
==============================
Wtedy nastaje masowa pomroczność jasna. W dyskusjach o gustach wstydzimy się cholernie tego gatunku i nie chcemy by ktoś nas z nim utożsamiał. Stygmatyzujemy go przypisując do lat 90-tych i kiczu w czasach, gdy Polska wstawała z kolan, a kolorowa była tylko muzyka w Disco Relax i stragany na bazarach. Pisząc ten artykuł próbowałem sobie przypomnieć czy ktoś z moich obecnych znajomych przyznaje otwarcie, że lubi disco polo.
Rock Alternatywny, R&B, nawet turecki rap, jasne, ale disco polo? No co ty! Ja tego nie słucham, to nie muzyka!
Samo nasze podejście do tej sytuacji przypomina randkę z dziewczyną, która chwali się, że lubi tylko dobry film i dobrą książkę. Tyle w teorii bo cześciej kończy się na komedyjce w Netflixie i tanim winie. Zaznaczam, to nie kwestia płci, przytoczony przykład ma tylko pokazać, że wiele o gustach tym co jest cacy a co nie wystawiamy często na pokaz, żeby nie wyjść na kogoś kto może chociaż czasem Disco Polo słuchać.
Mimo bycia tematem tabu statystki Disco Polo umieszczają w topce popularnych gatunków muzyki w Polsce. Artykuł z Radia Zet pokazuje, że sama liczba wyszukiwać słowa Disco Polo było najczęściej wyszukiwanym gatunkiem muzycznym w przeglądarkach. Na drugim miejscu był rock, na trzecim pop, na czwartym hip-hop. Przytaczając te dane nie zamierzam was przekonać do słuchania Zenka. Chcę pokazać, że to po prostu ogromny i nienasycony rynek oferujący miejsca pracy i przyzwoite pieniądze.
Rzecz w tym, że do tej pory nikt tego biznesu nie uczył, a prawda jest taka że młodym osobom na perspektywicznym rynku potrzebne jest wsparcie, najlepiej od liderów z branży, którzy znają ten biznes od podszewki.
BRAK MENTORINGU
=================
Branża muzyczna to potężny rynek z dużymi pieniędzmi, ale jeszcze większym szklanym sufitem, który widzi każdy początkujący artysta. Bez znajomości czy wprowadzenia nie macie szans na wielki sukces, nawet dzięki internetowi czy social mediom lub typu Talent show. Optymistycznie zakładając,że wszyscy zwycięscy takich programów jak x-factor będą zarabiać na muzyce to jest to garstka osób na tysiące, które zgłaszają się do danej edycji.
Na youtubie nie brakuje osób, które fajnie śpiewają i grają, jednak takich, które żyją z muzyki jest tylko garstka.
To ogromny problem młodych zespołów, również tych Disco Polo, niezależnie od tego, czy te twory uważacie za muzykę czy nie. Problem na który profil estradowy w liceum gdzie Marcin Miller będzie uczyć ma pomóc.
By zarabiać w Disco Polo trzeba czegoś więcej niż dwóch akordów na krzyż, ładnej pani w teledysku i żenującego tekstu jak z wiejskiej remizy. Każdy zespół w Disco Polo, który was żenuje, ale jednak zarabia i jest rozpoznawalny ma lepszą logistykę „prawdziwy artysta”, który gra po piwnicach.
AMERICAN DREAM W POLSKIM SOSIE
================================
Wiecie jak to wygląda. Jesteśmy piękni i młodzi, mamy pomysł na kapelę, zakładamy garażowy zespół. Od początku liczymy, że nas ktoś wypatrzy i będziemy nowymi Beatlesami. Zwykle jednak przychodzi dorosłość, a my odkładamy klawisze by zająć się prawdziwą pracą, bo trzeba zarabiać na siebie i rodzinę. A gdyby… gdyby mógł nas poprowadzić Paul McCartney i pokazać wam jak zakładać zespół i jak kierować karierą? Nie skorzystalibyście? Jasne, że tak, tym bardziej rozumiem fakt, że klasa disco polo startująca we wrześniu ma komplet uczniów i chętnych nie brakowało. To oczywiście jasne przejaskrawienie z McCarneyem i porównaniem do kiczowatego gatunku, wybaczcie, ale co by nie mówić o Disco Polo Marcin Miller, autor „Jesteś szalona” jest kimś kto zjadł zęby na zarabianiu w tym tandetnym gatunku i jeżeli będzie chciał to może czegoś tych licealistów o branży nauczyć.
Autor pomysłu – Marek Nazarka – burmistrz Michałowa na Podlasiu, mówi w wywiadach że chce rozwijać pasje i dać szanse młodzieży z małych miejscowości, dla których granie czy to na koncertach czy do kotleta jest jakimś sposobem na ścieżkę zawodową. Czasem jedyną, by wyrwać się z biedy i patologii.
Jestem niezłym grafikiem, znam się na reklamie i przyzwoicie piszę, umiem z tego żyć. Zajęło mi to jednak długie lata i wiele tych lat zmarnowałem. Gdybym już w liceum miał okazję rozwijać się pod patronatem znanego polskiego dziennikarza czy szefa agencji reklamowej, który zarabia miliony, zaszedłbym pewnie dużo dalej. Nie popełniłbym masy błędów, nie straciłbym nadarzających się szans i wielokrotnie nie dał się oszukać. Prawie każdy manager muzyczny – a znam kilku – ma dobre fajne życie, prowadzi kilka zespołów i jest fajnie. Sytuacja muzyków z zespołów, które prowadzą często pozostawia jednak wiele do życzenia.
ARTYŚCI, KTÓRZY NIE POTRAFIĄ NIC
===============================
Oddają większość kasy ludziom, którzy organizują im kariery są od nich uzależnieni, bo sami często nie potrafią nic poza graniem. Prawda, której nie widzicie w plastikowych teledyskach Disco Polo jest taka, że prawdziwa praca odbywa się tam gdzie pisze się umowy, negocjuje, podpisuje kontrakty, tworzy wizerunek a nie gra na scenie. Granie z playbacku jest banalne, ale sam biznes Disco Polo już nie.
Branża rozrywkowa to straszne i paskudne niczym z teledysków Behemotha.
Nie raz widziałem jak młode zdolne osoby w tej branży były wykorzystywane. Nie znały się na biznesie, nie wiedziały nic o zarządzaniu wizerunkiem, nie miały doświadczenia, umiały tylko śpiewać i miały gloryfikowany wszędzie TALENT. Wytwórnia doiła ich tak, że ledwo mieli za co żyć. Tutaj kolejna ciekawa informacja bo nie wiem czy wiecie, ale większość małych kapel nawet nie wie za ile gra, bo nie widzą stawek za koncerty. Często umowa wygląda tak, że liczby zna tylko manager a zespół liczy że osoba, która ich prowadzi po prostu ich nie oszuka. Ten etap kariery traktują jako inwestycję, licząc że wypłyną. Zwykle kończy się na tym, że potem manager znajduje inny zespół za ich miejsce, bo chętnych czyli niedoświadczonych i nie nauczonych biznesu muzyków nie brakuje.
GDY TALENT TO ZA MAŁO
======================
Co jakiś czas pomagam w młodych startupach. Wiecie czego tam jest pełno? Zaangażowania i pasji. Chęci robienia przełomowych rzeczy, unikalnych, które zbawią świat. Problem jest taki, że mało kto z nich sprawdza czy świat tego zbawienia potrzebuje. Wg Raportu CB Insight powodem przez który pada najwięcej małych firm jest fakt, że nie odpowiadają na potrzeby rynku. Podobnie jak fajni grajkowie, którzy uważają się za artystów. Nawet jak rzeczywiście są wybitni, to często uważać się za niedocenionych i tym tłumaczyć fakt, że nie zarabiają na muzyce, zamiast robić to, co się sprzedaje.
Michał Szpak i Margaret u Voice of Poland
Brzydzą się komerchą i na muzyce nie zarabiają, mają do tego prawo, ale Disco Polo to tego przeciwieństwo.
W Disco polo nikt nie udaje, że ta muzyka ma mieć przekaz, być ambitna. Ona jest komercyjna, pozwala zarobić pieniądze wielu ludziom i opłacić rachunki. W biznesie jest taka zasada że najpierw utrzymaj się i spraw, aby nie zjadł cię komornik. Jak będziesz miał co do garnka włożyć to będzie czas na robienie bardziej ambitnych rzeczy.
Kilka lat temu u Kuby Wojewódzkiego był Norbi. Kuba zapytał go o jego Disco Polo:
Nie masz ambicji, żeby być jak Pink Floyd albo Chopin?
Norbi odparł – NIE.
Swoją muzykę opisał tak.
To jest muzyka użytkowa, rozrywkowa, wpada prawym wypada lewym, zapamiętasz refren i idziesz dalej.
Czy coś tu należy dodać? Może jedno, że lubimy narzekać, jak to w szkole nasze dzieciaki uczą teoretycy, którzy nie mają nic wspólnego z realiami na rynku. I może właśnie dlatego wyjątki, gdy za edukacje biorą się praktycy powinniśmy przyjmować z entuzjazmem niezależnie od własnych gustów, tego czy lubimy Disco Polo czy nie.
Licealiści z omawianej klasy, która powstanie we wrześniu w małym miasteczku na Podlasiu, będą mieli okazję nauczyć się nie tyle muzyki, ale biznesu i to od liderów branży, do której chcą należeć. Nawet jeśli nie zostaną grajkami to lata liceum będą pamiętać jako bardzo fajny okres gdy w przeciwieństwie do wielu rówieśników rozwijali pasje, bez zastanawiania się co ludzie powiedzą i jak wyglądają. A to w naszym świecie pełnym poprawności i wytykania palcami już bardzo dużo.
Serdecznie dziękuję za dotarcie do końca i do zobaczenia następnym razem:-)
Podobało się? Będzie super, jak polubicie Facebooka
KLIK
Link do artykułu
KLIK
Do zobaczenia już niedługo!
#likemedia pod tym tagiem publikuję treści związane z marketingiem, reklamą i biznesem, bez lania wody o wychodzeniu ze strefy komfortu.
#biznes #marketing #firma #startup #muzyka #publicrelations #gruparatowaniapoziomu #edukacja